W kolejnym świecie
Slidersi przebywali w sądzie. Trwała właśnie rozprawa, oskarżony był
Quinn Mallory. Na nic nie zdały się wyjaśnienia, że Quinn nie pochodzi
z tej Ziemi. Wyrok był bardzo zaskakujący: śmierć.
Czołówka
z sezonu 1: Quinn, Wade, Remmy, Profesor
Nagle
pozostała trójka przyjaciół zobaczyła, że zegar pokazuje jedynie
kilka sekund do zjazdu. Slidersi otworzyli wrota. Cała sala sądowa była
zdumiona. Profesor, Wade, Rembrandt oraz skuty kajdankami Quinn zjechali
do następnego wymiaru. Po zjeździe okazało się, że podróżnicy będą
tu przebywać 3 dni. Na widok Slidersów szybko zaczęto reagować śmiechem.
Profesor zastanawiał się jaki jest powód tych dziwnych zachowań. W
pewnym momencie Remmy dowiedział się, że w tym świecie organizowany
jest zjazd sobowtórów Rembrandta, właśnie dlatego ludzie się śmiali
z Remmy'ego, którego wzięli za sobowtóra. Wniosek był prosty, na tej
Ziemi "Zapłakany" jest bardzo popularny. Radość Browna szybko
minęła, gdy zobaczył zbliżający się tłum. Każdy chciał go dotknąć.
Slidersi szybko pobiegli do Motelu 12.
W
hotelowym pokoju Wade pomagała Quinnowi zdjąć kajdanki, a Remmy oglądał
telewizję. Nagle na ekranie pojawił się... Remmy, oczywiście
ten z tego świata. Bohaterowie dowiedzieli się też kolejnej rzeczy:
tutejszy Rembrandt zginął kilkanaście lat temu. Nagle program został
przerwany przez specjalne wydanie serwisu informacyjnego. Prezenterka
poinformowała, że ktoś nagrał amatorską kamerą zmarłego Browna.
Najwyraźniej musiał filmować podróżnych, gdy ci szli ulicą.
Prezenterka dodała, że ze zmarłym piosenkarzem szedł inny muzyk -
tenor Luciano Pavarotti. W tym przypadku pomyłka dotyczyła profesora
Arturo. Na tym nie koniec. Pomylono również Quinna z Jimmy'm Morrisonem.
Gdy bohaterowie zeszli na
parter, zobaczyli czekający na nich za drzwiami tłum. Remmy chciał
przywitać się z fanami, więc wyszedł na zewnątrz. Bardzo szybko porwał
go tłum, więc na ratunek ruszył profesor. Obaj mężczyźni wrócili do
hotelu w obdartych ubraniach. Nagle pojawił się pewien człowiek, który
przedstawił się jako kapitan Jack Brim. Usłyszał w telewizji o
powrocie Rembrandta i musiał natychmiast się z nim zobaczyć. Remmy od
razu go poznał. Kapitan Jack zajmował się jego karierą także w naszym
świecie. U nas jednak popularność murzyna szybko się skończyłam,
tutaj Brown był tak popularny jak Elvis. Jack zaproponował koncert
nadawany na żywo przez cztery najlepsze stacje TV. Za każdą piosenkę
Remmy dostanie milion dolarów. Czarnoskóry muzyk marzył o takiej
popularności od dawna, więc bez wahania się zgodził.
Wszyscy
postanowili uciec z hotelu tylnym wyjściem. Profesor cały czas denerwował
się tym, że ludzie biorą go za Włocha - Pavarottiego, podczas gdy on
jest stuprocentowym Anglikiem. Remmy zauważył w ciemnej uliczce ładny wóz.
Zaczął dokładnie oglądać samochód, gdy nagle podszedł do niego pewien
murzyn. Człowiek ten uderzył go tak mocno, że Remmy stracił przytomność.
Wepchnął Rembrandta do samochodu i uciekł. Reszta grupy nie zdążyła
nawet zareagować.
Quinn dostrzegł jedynie rejestrację auta - KRI BABY. Podróżni chcieli
czym prędzej wezwać policję, lecz Kapitan Jack odradził. Powiedział,
że porywacz na pewno wtedy zabije "Zapłakanego". Quinn jednak
nie mógł się powstrzymać. Policja ku zaskoczeniu zignorowała jego
telefon. Powiedzieli, że co roku mieli setki przypadków cudownego
pojawienia się i zniknięcia Browna, więc i tego przypadku nie będą
traktować poważnie. Quinn przypomniał sobie jednak rejestrację.
Wpisał na komputerze KRI BABY i w wyszukiwarce pojawił się adres właściciela
samochodu. Nieoczekiwanie w drzwiach stanął Rembrandt. Szybko jednak
okazało się, że to nie "nasz" Remmy, lecz jego sobowtór z
tego świata. Mężczyzna przyznał się do tego, że męczyła go popularność
i postanowił oficjalnie być martwym, podczas gdy
nieoficjalnie mieszkał sobie spokojnie nad pewnym jeziorem. Gdy sobowtór
spojrzał na adres domu, do którego wybierali się Slidersi, powiedział,
że to mieszkanie Maurice'a Fisha, byłego członka zespołu
"Spinning Topps", do którego należał również Brown.
Tymczasem
Fish przetrzymywał Remmy'ego w pewnej piwnicy. Zażądał od "Zapłakanego",
by ten podpisał dokument, stwierdzający, że Rembrandt ukradł wszystkie
piosenki Maurice'owi. Fish był potwornie zazdrosny, sam chciał być
bowiem najjaśniejszą gwiazdą zespołu Topps. Remmy tłumaczył, że
Fish porwał złego Browna, ale Maurice mu nie uwierzył. W tym samym
czasie Slidersi w towarzystwie tutejszego "Zapłakanego" dotarli
pod znaleziony adres. Mieszkała tutaj była żona Fisha, która wskazała
jego aktualne miejsce zamieszkania.
Maurice
przyłożył nóż do gardła Remmy'ego, chciał go zabić. Na szczęście
Slidersi zdążyli w ostatniej chwili. Pojawili się w piwnicy, związali
Fisha i uwolnili murzyna. Nagle dwóch Brownów dostrzegło siebie nawzajem,
byli bardzo zaskoczeni. Uzgodnili ważną rzecz: tutejszy
Remmy nadal chce żyć spokojnie z dala od świata, pozwala więc naszemu Rembrandtowi
na kontynuowanie jego kariery. "Zapłakany" był w siódmym
niebie. Tego samego dnia wieczorem miał się odbyć wielki koncert. Remmy
wyszedł na scenę. Wcześniej jednak pożegnał się z profesorem,
Quinnem i Wade. Postanowił bowiem tu zostać. Koncert
przyszedł też obejrzeć przebrany (tak by nikt go nie poznał)
tutejszy
Remmy. Gdy dowiedział się, że za jedną piosenkę stacje TV dadzą
milion dolarów, nagle też wbiegł na scenę. Obaj
murzyni śpiewali jeden utwór, na końcu tutejszy Rembrandt powiedział, że
należą się oklaski dla najlepszego naśladowcy, po czym rzekł, iż
nasz Remmy ma zejść ze sceny. Załamany "Zapłakany" powiedział,
że jednak chce zjechać do następnego świata. Quinn pocieszał go, że
być może w kolejnym świecie Remmy będzie jeszcze bardziej
popularny.
W następnym świecie Remmy
był królem... lodów waniliowych. Sprzedawał lody firmy King. Asystował
mu Quinn. Dzieciaki chętnie podchodziły do śmiesznie przepranych
Slidersów i kupowały zimne smakołyki.